30 mar 2010

HOMO ECONOMICUS W TECHNOKRATYCZNYM FASZYZMIE

Zbigniew Dmochowski

HOMO ECONOMICUS W TECHNOKRATYCZNYM FASZYZMIE

Technokratyczny faszyzm jest wyrażeniem fachowym w socjalnej psychologii Ericha Fromma i określa przyszłościową formę globalnego totalitaryzmu, w którym władza wprawdzie podlega nowoczesnym motywacjom, te jednak mogą być realizowane przy pomocy najnowocześniejszych środków. Nowoczesne motywacje zawarte są według Fromma przy obowiązującym charakterze , którego centralną orientacją jest panowanie i posiadanie ludzi, rzeczy, emocji i sensacji. Nowym jest to, że posiadanie jest zbyt małe, a władza dąży do realizacji chorej inscenizacji jako panowania nad życiem i śmiercią. Nekrofilię rekonstruuje Fromm jako złośliwą formę analitycznego charakteru. Marketingowy charakter określa Fromm jako pewną subformę. Dla tego marketingowego charakteru zamienia się wszystko w towary konsumpcyjne, nie tylko przedmioty, ale także samego człowieka , jego psychiczną energię , jego biegłość, jego wiedzę , jego poglądy, jego uczucia, nawet jego uśmiech. Ten typ charakteru jest widziany historycznie jako nowe zjawisko, gdyż jest produktem w pełni rozwiniętego kapitalizmu, w którego centrum stoi - rynek dóbr użytkowych, rynek usług i rynek personalny i którego zasadą jest uzyskanie możliwie największego zysku poprzez właściwy handel wymienny. Lepiej nie można opisać egzekutorów globalizacji.
Ale naprawdę potężni maja charakter nekrofilowy. Oni chcą człowieka najpierw zmechanizować, uczynić funkcjonalnym jako część masowej maszyny i wreszcie zastąpić przez maszyny. Przyszłość naszego społecznego rozwoju będzie ukształtowana przez chorego człowieka, który choruje na wściekłą agresję.
Ten nowy typ człowieka nie interesuje się błotem lub trupami. Ma on całkowicie przeciwne fobie względem trupów, które tak preparuje, że wyglądają one jak żywe, jak za życia zmarłego. Ale on odczuwa coś bardziej drastycznego. On odwraca swój interes od życia, od ludzi, od natury, od idei, krótko od wszystkiego , co jest żywe. On zamienia całe życie w rzeczy, włączając siebie samego, w tym swoje ludzkie zdolności rozumu, postrzegania, słuchu, odczuć i miłości. Seksualność sprowadza się do technicznej gotowości ( do „maszyny miłosnej”), uczucia są przeplecione i czasami zastąpione przez sentymentalność i przyjaźń. Wyrażenie intensywnej żywotności zastępuje się przez „rozrywkę” lub podniecenie, a wiele z miłości i czułości, które posiada człowiek, kieruje się w stronę swoich maszyn i aparacików.
Swiat sprowadza się do sumy martwych zjawisk. Cały człowiek przypisany jest do trwałej części totalnej maszynerii od syntetycznego pożywienia aż po syntetyczne organy, która on kontroluje i która kontroluje jednocześnie jego. Nie ma on żadnego planu, żadnego celu życia, oprócz tego, że czyni to , do czego skłania logika techniki. Jego dążenia kierują się w stronę budowy robotów, w czym widzi się największe osiągnięcie technicznego ducha. Są specjaliści, którzy zapewniają nas, że roboty nie będą się prawie niczym różniły od żywych ludzi. To osiągnięcie nie będzie nas zbytnio zdumiewać, gdy człowiek sam nie będzie się różnił od robota. Swiat życia stał się światem „nieżywych”, ludzie stali się „antyludźmi” -świat śmierci.
Symboliczne dla śmierci ekskrementy i zwłoki nie są już reprezentatywne. Symbolem śmierci są teraz czyste, błyszczące maszyny. Ludzie nie reagują już na brzydko pachnące toalety, ale na struktury z aluminium i szkła.
Ale rzeczywistość za tymi antyseptycznymi fasadami jest coraz bardziej widoczna. W imieniu postępu człowiek zamienia świat w cuchnącą zatrutą miejscowość ( i nie w ujęciu symbolicznym). Zatruwa on: powietrze , wodę, ziemię, zwierzęta i samego siebie. Czyni to w takim zakresie, że staje się wątpliwe, czy ziemia za sto lat będzie jeszcze zamieszkała przez rodzaj ludzki. Wie on o tym, ale gdy także wielu protestuje przeciw temu, to są jednak odpowiedzialni za szeroki techniczny „postęp”, którzy są gotowi oferować całe życie dla służby swemu bożkowi-idolowi.
Technokracja jako forma państwowa zastępuje tradycyjną politykę poprzez technicznych ekspertów. Przy tym nie idzie już o politykę jako sztukę wykorzystania możliwości rozumienia organizacji narodu dla dobra ludzi tworzących go, którzy w ramach wyborów ustalają swych reprezentantów , ale dla realizacji zamysłu postępu rozumianego jako techniczno-naukowy industrializm.
Dokonuje się tego jednak nie nagle, głośno i spektakularnie, ale wolno, cicho i potajemnie. Typ charakteru, którego podstawową orientacją jest posiadanie i zawsze większe posiadanie i zawłaszczenie, można go nazwać homo economicus lub charakterem marketingowym. Ofiaruje on na globalnej płaszczyźnie zastosowania te podstawowe regulacje , które umożliwiają optymalne wytworzenie kapitalistycznych możliwości w maksymalizacji zysków.
Instrumentalizacja następuje nie tylko życia gospodarczego, lecz także politycznego, prywatnego, kulturalnego wszystkich społeczności kulturowych, a celem jest zastąpienie możliwie beztarciowe wszystkich powiązanych ludzi, odnoszące się do maszynowego funkcjonowania pewnej olbrzymiej maszyny. Megamaszyna dyktuje ludziom wyobrażenie celów przyszłych społeczności i form społeczności. Wszyscy ludzie są potencjalnymi kupcami aut, domów, użytkownikami informacyjnych szybkich danych po drodze do nieskończoności zakapslowanej jedności, w której żywa międzyludzka komunikacja zastąpiona jest przez komunikację obrazków na ekranie.
Technokratyczny faszyzm powstaje stąd, że ludzie widziani są tylko jako materiał, który służy do wykorzystania! Ludzie postrzegani są jako wskaźnik kosztów, jako wskaźnik problemu w czasie, w którym maksymalizacja zysków idzie na koszty społeczności pracy, a ludzie pragnący pracy stanowią problem wzrastającego czasu bez pracy.
Technokratyczny faszyzm pogardza nie tylko godnością żyjącego człowieka, podczas gdy redukuje on jego godność do spełnionego życia na czas pracy, podczas życia i do strachu , czy w ogóle coś dostanie do utrzymania! Pogardza on jeszcze bardziej przyszłością naszych dzieci i przyszłych pokoleń, podczas gdy dla maksymalizacji zysków ujarzmia zasoby tego świata i wykorzystuje je bez zahamowań. Przyśpieszenie i totalna mobilizacja wszystkich sił produkcyjnych prowadzi do nigdy dotąd nie występującej rabunkowej budowy na naszej planecie. Widać to na podstawie stanu światowych mórz, przez co powstaje pytanie, jak przyszłe generacje z tym „upustynieniem” będą mogły żyć?
Homo economicus różni się od ich politycznych poprzedników przede wszystkim tym, że w swojej postawie jest mniej znany, a ideologicznie nie daje się określić jednoznacznie na lewo lub na prawo. On traktuje politykę w utartym znaczeniu, bezwzględnie jako ważną. Wewnętrznie ubogi, przeżywa homo economicus potrzebę wyższych celów jako swoje silniejsze koło napędowe . Rozkoszuje się on siłą , w którą jest wyposażony, aby służyć maksymalizacji zysków, Rozwinąć strategie, doprowadzić do tego, aby to osiągnąć jest jego zadaniem. I tu zaczyna się faszyzm- anonimowy i pośredni.. On nie zna ludzi, których on poprzez jego strategie rujnuje. On racjonalizuje ich prace, on użytkuje ich jako części maszyn, jak długo one funkcjonują On nie dopuszcza żadnych myśli, że istnieje coś takiego, jak ludzka godność, normy, wartości, przekazy, tradycje dorównujące światom życia i formom życia. On nie rozumie, co to znaczy, aby pośredniczyć w tożsamości i tworzyć niepoliczalne historie życia ludzi, którzy się tym trudzą , aby ich życie i życie ich kochanych godnie organizować. To wszystko nie interesuje homo economicus. Czy jego kroki wygaszają wartościowe kultury, prowadza do gwałtownych walk o miejsca pracy, a w przypadku awarii przemysłowej tysiące ludzi będzie zatrutych, morza światowe będą zrujnowane, puszcze zwrotnikowe będą zniszczone, hemisfery będą skażone promieniotwórczo, genetyczny potencjał nie będzie mógł być odbudowany, to nie są jego problemy. Jemu chodzi o powodzenie w maksymalizacji zysku i uznaniu, że on sam jest pełen sukcesu. W tym stanie charakteru będą bożki dopasowanego ludzkiego rozumu bardzo wyraźne. i jednocześnie dramatyczne.
Technokratyczny faszyzm jest pewnym koniecznym zjawiskiem towarzyszącym wielkiemu systemowi społecznemu. Jego „cnoty” zastępują takowe, które w tradycyjnym świecie życia były gwarantami dla konwencji np. umowy między generacjami. I on transportuje takowe, które ich wartości przyjmuje za swoje.
Każdy , który także tak ekonomicznie myśli i działa, ma dobre szanse rozwojowe w tym systemie, potrzebuje sił wiodących , które przeforsują kreatywność i są zdolne do współpracy zbiorowej, co prawda tylko dla osiągnięcia bardziej efektywnie swoich celów.
Seminaria szkoleniowe, w których uczy się współpracowników, aby uzyskać, przemyśleć i realizować, należą do standardowych repertuarów zorientowanych ku przyszłości.
Do tej najprymitywniejszej formy ludzkiego towarzystwa pasuje także wulgarny darwinizm. Tylko najsilniejszy przebije się. Wyposażony w swą potęgę może być najbardziej głupi, ale sięgając po określone środki może zrealizować swoje cele. Technokratyczny faszyzm reprodukuje nierozsądek, głupotę i grozę przeciw stworzeniu , gardząc ludźmi i zachowując się w zamyśle ewolucyjnego humanizmu jak jakiś błędny biegacz. Mimo to dokładnie tam jest nasza przyszłość, dokładnie tam się poruszamy i tam porusza się świat.
Zjednoczenie coraz większych imperiów gospodarczych prowadzi konsekwentnie do rządów światowych , które jako organ wiodący połączonych imperiów gospodarczych będzie stanowiło pusta łupinę z nominalnym demokratycznym wyposażeniem. Jako etap wstępny do tego znajdujemy na dzisiaj: Unia Europejska jest pouczającym przykładem, jak działa rozwój.

Literatura

1. Z.Dmochowski UE-technokratyczna dyktatura, Inicjatywa Wydawnicza „ad astra”, Warszawa 2003
2. Zukunft Osterreich EU-Anschluss und die Folgen, Unipress Verlag, Salzburg 1998

26 mar 2010

Pan Grzegorz Braun w Opolu

Pan Grzegorz Braun w Opolu .



26 marca godzina 17.30 na zaproszenie "klubu Gazety Polskiej w Opolu" i NSZZ "Solidarność" Uniwersytetu Opolskiego przybył na spotkanie z mieszkańcami Opola reżyser filmu " Towarzysz Generał" pan Grzegorz Braun .




Po krótkiej prezentacji przez moderatora osoby reżysera pana Grzegorza Brauna nastąpiła projekcja filmu "Errata do biografii - Stefan Żółkiewski". Po filmie rozgorzała dyskusja bardzo owocna i momentami nawet burzliwa co świadczyć mogło jedynie o różnorodnym podejściu do szeroko rozumianego tematu wolności Narodu , jego kultury , dziejów i możliwości restytucji państwa polskiego .

23 mar 2010

Życie nie mogło mieć przypadkowego początku

"Prawdopodobieństwo przypadkowego powstania pierwszej komórki jest równie małe jak narodziny Boeinga 747 wskutek tornada wirującego na złomowisku."

prof. Fred Hoyle


Sir Fred Hoyle (urodzony 24 czerwca 1915 roku w Yorkshire, Anglia - zm. 20 sierpnia 2001 roku w Bournemouth) - brytyjski astronom, kosmolog, matematyk i astrofizyk teoretyczny.
Studiował matematykę w Emmanuel College Uniwersytetu w Cambridge. W latach 1945-1958 wykładowca uniwersytecki matematyki w Cambridge. W latach 1958–1972 profesor Uniwersytetu w Cambridge, 1969–1972 profesor astronomii w Królewskim Instytucie Astronomicznym. W latach 1971-1973 prezes Królewskiego Towarzystwa Astronomicznego. Członek zespołu w obserwatoriach astronomicznych w Mount Wilson i Palomar w latach 1957-1962, wizytujący profesor astronomii w California Institute of Technology w latach 1953-1956 i profesor w katedrze Andrew D.White'a w Uniwersytecie Cornella w latach 1972-1978.

"Na złomowisku są wszystkie części i fragmenty Boeinga-747, porozkręcane i chaotycznie porozrzucane. Trąba powietrzna przypadkowo przechodzi przez złomowisko. Jakie jest prawdopodobieństwo tego, ze po jej przejściu znajdziemy tam w pełni złożony 747, gotowy do lotu?" [użyte jako argument przeciwko możliwości samoistnego powstania protein z aminokwasów]

"Prawdopodobieństwo powstania choćby jednego z polimerów żywych organizmów przez przypadek jest takie samo jak prawdopodobieństwo, że całkowicie wypełniajacy przestrzeń Układu Słonecznego niewidomi, obracający w rekach kostkę Rubika, ułożą ją prawidłowo i równocześnie."

" Nieważne jak olbrzymie środowisko jest brane pod uwagę, życie nie mogło mieć przypadkowego początku. Stada małp bębniące na chybił trafił na maszynach do pisania nie mogłyby wyprodukować dzieł Szekspira z tej praktycznej przyczyny, ze cały dostępny obserwacjom wszechświat nie jest wystarczająco olbrzymi by pomieścić niezbędne hordy małp, niezbędne maszyny do pisania i, z pewnością, niezbędne śmietniki, do których wyrzucano by nieudane próby. Tak samo rzecz ma się z żywą materią."

http://pl.wikipedia.org/wiki/Fred_Hoyle

* * * * * * * * *
Must be a God


part-2
part-3

18 mar 2010

Ryszard Siwiec - wróg Ludu

Marysiu nie płacz,.. Ryszard Siwiec

Wpis ten powstał jako nieme pytanie tego odważnego człowieka jako rękawica rzucona w twarz "opozycjonistom" takim jak sam Kuroń i cały KOR razem wzięty !

40 lat temu w dniu 8 września 1968 r. w czasie Centralnych Dożynek na stadionie Dziesięciolecia w Warszawie dokonał samospalenia filozof i żołnierz Armii Krajowej, przemyślanin Ryszard Siwiec uczynił to w proteście przeciwko interwencji wojsk sowieckich w Czechosłowacji.
Byłem wówczas czternastoletnim chłopcem, pamiętam jak około południa ulicami Przemyśla przejeżdżały wojska radzieckie dokonujące inwazji na Czechosłowację, pamiętam, że dzień wcześniej na ulicy Mickiewicza w Przemyślu położony został pierwszy raz asfalt, pamiętam tysiące czołgów na platformach i posępne twarze żołnierzy radzieckich. Mówiono nam, że wojska te jadą na manewry. Mieszkałem wówczas przy ul. Rejtana, głośny warkot radzieckich pojazdów wojskowych było słychać do wczesnych godzin rannych dnia następnego.

Andrzej Brzezina Winiarski

http://www.zgapa.pl/zgapedia/Ryszard_Siwiec.html

http://www.youtube.com/watch?v=kQuIgIjnkQs&feature=related


Opowieść o Ryszardzie Siwcu, urzędniku z Przemyśla, który we wrześniu 1968 roku, podczas uroczystości dożynkowych na stadionie X-lecia w Warszawie, na oczach wielotysięcznego tłumu, oblał się benzyną i podpalił na znak protestu przeciwko komunistycznemu totalitaryzmowi i wkroczeniu wojsk Układu Warszawskiego do Czechosłowacji. Ciężko poparzonego Siwca przewieziono do szpitala, gdzie zmarł. Jego ofiara nie została w ogóle zauważona. Nazwisko Siwca nie znalazło się na pierwszych stronach ani polskich, ani zachodnich gazet. Po latach autor filmu - na podstawie zachowanych dokumentów, zwierzeń najbliższych i naocznych świadków wydarzenia - próbuje odpowiedzieć na pytanie, jakim człowiekiem był Ryszard Siwiec, i dla jakiej sprawy gotów był zadać sobie tak straszliwe cierpienie. Film kończy wstrząsająca 7-sekundowa sekwencja archiwalna pokazująca płonącą "żywą pochodnię".











źródło : http://www.youtube.com/watch?v=DCbUNqepu5A&feature=related


image

Gdzie był wówczas Kuroń ..?

Pewnie na spotkaniu "czerwonego Harcerstwa" ..

Sprawa Helskiego ...to zbrodnia w majestacie prawa !

Dlaczego sprawa Helskiego została skazana na zapomnienie?

Dlaczego sprawa Stanisława Helskiego została skazana na zapomnienie i nie doczekała się wyjaśnienia, mimo iż stanowi precedens prawny, który podważył wszystkie gwarancje prawne wobec indywidualnej własności chłopskiej i który nadal wisi jak miecz Damoklesa nad każdym chłopskim gospodarstwem ?!

Gdy sprawy zaczęły wymykać się spod kontroli, bo Helski nieoczekiwanie bronił się we wszystkich sądach i wszystkich instancjach, na tyle sprawnie, że spowodował konieczność wyciszenia sprawy, objęto go amnestią dla przestępców politycznych. Żadne organa państwowe nie odpowiedziały na wezwanie. Można rzec wręcz, że do dziś.
...............
Nikt przez te wszystkie lata z dawnych sojuszników politycznych, współdziałaczy związkowych i partyjnych, przecież posłów i senatorów, niejednokrotnie przez wiele kadencji, nawet nie zapytał w Sejmie: co to się właściwie stało w tej Kobylej Głowie i jak to było możliwe?

całość : http://blogmedia24.pl/node/26272#comment-78975


Wcześniejsze materiały :

http://blogmedia24.pl/node/25976
http://blogmedia24.pl/node/25940

http://blogmedia24.pl/node/25899
http://blogmedia24.pl/node/25728
http://blogmedia24.pl/node/25550
http://blogmedia24.pl/node/25515
http://blogmedia24.pl/node/25484
http://blogmedia24.pl/node/25363


Pozwoliłem sobie tu w tym krótkim fragmencie zaapelować do sumień ludzi uczciwych i prawych , którzy są w stanie w jakiś sposób dopomóc Państwu Helskim w słusznym moim zdaniem dopominaniu się o zadośćuczynienie za oszustwo jakiego dopuścili się wszelkiej maści urzędnicy w ówczesnym PRL-u , na broniącym swych praw do własności polskim Chłopie ..

A jak się okazuje wybieg w postaci amnestii był istnym majstersztykiem prawniczym , który to raz na zawsze zwalniał z winy ewidentnych przestępców zamykając tym samym drogę w dochodzeniu sprawiedliwości poprzez choćby wniesienia o kasację wyroku ..

Ów poszkodowany bezpośrednio rolnik już nie żyje ale w sprawie występuje tu jego syn i wnuczka Zuzanna , która bardzo dzielnie broni honoru Rodziny na portalu Blogmedia24. Myślę że czas najwyższy bu i Tu to draństwo ujrzało światło dzienne i zostało tym samym odpowiednio potraktowane .

Najwyższy już czas by szeroka opinia społeczna powyciągała tych do tej pory kryjących się za tamtym systemem oprychów zwykłych malwersantów i kanciarzy, jakich ów system wygenerował bez liku..

Pokażmy zatem że i u nas Pani Zuzanna Helska wraz ze swym Ojcem znajdą zrozumienie i wsparcie w odzyskaniu prawa do potraktowania ich przez obecne organa państwowe , tak jak to powinno odbywać się w każdym cywilizowanym kraju..

Powinni mieć prawo do oczyszczenia swojego imienia z nieuzasadnionych oskarżeń a także zadośćuczynienia za wyrządzone im zło ..

Nie ukrywam że liczę na odzew i wsparcie, nie chowajmy zatem głów w piasek a pomóżmy ..

15 mar 2010

Slowa Prezydenta Vaclava Klausa w parlamencie czeskim


Prezydent Czech Vaclav Klaus

„ Jeżeli nie chcecie brać pod uwagę tysiącletnich tradycji naszej cywilizacji, jej wartości chrześcijańskich, znaczenia tradycyjnej rodziny i szacunku dla życia ludzkiego, nie głosujcie na mnie, bo ja wartości te wyznaję. Jeżeli chcecie żyć w przyszłości wyznaczonej przez modne trendy, gdzie palenie będzie zabronione, a narkotyki będą tolerowane, gdzie małżeństwo będzie instytucją zagrożoną wymarciem, a na Ratuszu pojawiać się będą wyłącznie pary w celu rejestracji związków partnerskich, gdzie starych i chorych będziemy z litości pozbawiać życia, gdzie ktoś będzie nam nakazywał, co mamy jeść, pić i jak mamy mówić, wówczas ostrzegam, że to nie jest mój program. To nie jest moja wizja przyszłości.

Jeżeli pragniecie przyszłości, w której Republika Czeska nie ma bronić swoich interesów, a tylko biernie poddawać się woli urzędników z tej czy innej instytucji międzynarodowej – wtenczas także przyznaję, że jestem człowiekiem przeszłości. Jeżeli uważacie czeską koronę za taki przeżytek, że trzeba się go jak najszybciej pozbyć, wybierzcie któregoś z pozostałych kandydatów, bowiem ja będę wspierał istnienie naszej własnej waluty tak długo, dopóki będzie to korzystne dla obywateli Republiki Czeskiej. (…)

Wierzę w Republikę Czeską. Wierzę w ludzi, którzy w niej mieszkają. Kocham swój kraj i będę tutaj nadal pracował, niezależnie od tego, jakim wynikiem skończą się dzisiejsze wybory. Ale przede wszystkim zawsze będę walczył o zachowanie naszej wolności i naszej suwerenności.”

Nie wygrał po tej mowie. Wygrał w trzecim głosowaniu.

12 mar 2010

Coś czego i dziś potrzebujemy !

Piękny i gwałtowny. Spitfire

Andrzej Zaręba

2004-07-02, ostatnia aktualizacja 2004-07-02 19:01


Znane powiedzenie konstruktorów lotniczych: "To, co jest ładne, zazwyczaj też dobrze lata" świetnie pasuje do legendy II wojny światowej - samolotu myśliwskiego Spitfire


Człowiek gór, taternik, narciarz, dziennikarz i pilot myśliwski Tadeusz Schiele tak opisywał swój ulubiony samolot, na którym walczył podczas wojny:

"Spitfire'y stały nieregularnie ustawione, małe, silne, sinostalowe, błyszczące, całe z metalu, z dumnie zadartymi długimi, potężnymi silnikami, zadzierzyste w swej zgrabnej postawie. Śliczny, półkolisty zarys z lekka wygiętych krótkich płatów, mała, opływowa, błyszcząca przeciwpancernym szkłem kabinka, płynna linia kadłuba, regularny kształt sterów, małe, wąskie, chowane do płatów podwozie i groźne wyloty ośmiu karabinów maszynowych w krawędzi natarcia płatów - wszystko to tworzyło widok, od którego nie mogłem oderwać oczu. Spitfire był piękny".

Afekt, jakim autor tych pełnych pasji słów obdarzył martwy przedmiot, nazywany przez wojskowych "systemem uzbrojenia do walki powietrznej", może budzić zażenowanie u ludzi przywiązanych do bardzo wąskiego pojmowania pojęcia piękna. Nawet jednak kompletny laik na widok spitfire'a nie potrafi pozostać całkiem obojętny. Znane powiedzenie konstruktorów lotniczych: "To, co jest ładne, zazwyczaj też dobrze lata" świetnie pasuje do tego legendarnego myśliwca.


Ten wspaniały samolot powstał w umyśle jednego z przedwcześnie zmarłych geniuszy aerodynamiki - Reginalda Josepha Mitchella. Konstruktor przyszedł na świat 20 maja 1895 roku w rodzinie wiejskiego nauczyciela w Stoke-on-Trent w Anglii. Młody chłopak dorastał wraz z budzącym się lotnictwem i zamiast bawić się piłką, budował zawzięcie modele latających aparatów. Za Atlantykiem bracia Wright właśnie wyruszyli na podbój przestworzy. Mitchell szybko poszedł do pracy, nowa gałąź przemysłu, jaką było lotnictwo, wchłaniała każdy młody talent.

Od 1916 roku przyszły konstruktor związał się z firmą lotniczą Supermarine Aviation Works, w której już pozostał do końca życia. Ówczesne firmy lotnicze działały na podobnych zasadach jak jeszcze niedawno firma MacIntosh, która zrewolucjonizowała konstruowanie komputerów osobistych - żadnych względów dla akademickiego formalizmu. Swoboda twórcza i przygoda intelektualna wyznaczały granice działania. Dlatego samoloty zmieniały się w zawrotnym tempie i dosłownie z dnia na dzień były lepsze.

Mitchell okazał się, jak wielu konstruktorów lotniczych, prawdziwym artystą. Projekty rysował bardzo miękkim ołówkiem, a swoje wizje przekazywał kreślarzom. Dzięki temu, że firma była mała, a ludzie świetnie się znali, kreślarze byli w stanie odczytać właściwie intencje przełożonego.


W 1919 roku Mitchell, z nieodłącznym papierosem w kąciku ust, awansował na głównego konstruktora firmy Supermarine. Zespół odnosił następnie wielkie sukcesy, wygrywając kolejne nagrody w wyścigach o Puchar Schneidera. Był to w latach dwudziestych ubiegłego wieku odpowiednik dzisiejszej Formuły 1 - powietrzne wyścigi łodzi latających. Nie trzeba dodawać, że piękno tej imprezy i emocje z nią związane biją na głowę jakiekolwiek wyścigi samochodowe. Firma z dnia na dzień stała się sławna. Zdobyto doświadczenie w konstruowaniu lekkich i szybkich samolotów. Miało się to okazać bezcenne, bowiem wojsko żądało, by myśliwce były coraz szybsze. W 1934 roku Mitchell przystąpił do prac nad projektem przyszłego spitfire'a.

5 marca 1936 roku oblatywacz kpt. Summers wylądował po 20 minutach spędzonych w kabinie prototypowego spitfire'a. Był zachwycony. Samolot latał wyśmienicie. Niebawem, w czerwcu 1936 roku, na wysokości 5100 m samolot osiągnął prędkość 561 km/h. Reginald Mitchell był już wówczas ciężko chory na raka. Szczęśliwie obejrzał jeszcze swoją maszynę w locie. Wiedział, że samolot budzi uznanie brytyjskiego ministerstwa lotnictwa, uważał jedynie, że nazwa spitfire (czyli potocznie - nerwus) jest idiotyczna. Jak to jednak często bywa, idiotyczna nazwa świetnie się przyjęła. Mitchella choroba zmogła 11 czerwca 1937 roku. Nad Europą wisiały już groźby łazęgowatego frajtra Hitlera, którego Niemcy zrobili sobie wodzem.

Spitfire już przed wybuchem wojny budził zainteresowanie polskiego dowództwa lotnictwa. Jeden egzemplarz, zamówiony tuż przed wybuchem wojny, nie zdążył dotrzeć do Polski na czas. Polscy piloci zasiedli więc za jego sterami dopiero w bitwie o Anglię. Ten samolot stał się symbolem ducha przetrwania i oporu, jaki stawili Brytyjczycy (a wraz z nimi m.in. Polacy) nalotom Luftwaffe w sierpniu i wrześniu 1940 roku.

Spitfire

Polscy lotnicy używali spitfire'ów w różnych wersjach do końca wojny. W krakowskim muzeum znajduje się stosunkowo późna wersja tego samolotu, zasadniczo jednak nieróżniąca się zbytnio wyglądem od najdoskonalszego wcielenia, za jakie uważa się wersję Mark IX. Jest to samolot z amerykańskim silnikiem licencyjnym Packard Merlin 266 o mocy 1580 KM. Oznaczony jako L.F.Mark XVI miał obcięte końcówki skrzydeł. Był używany w końcowym okresie wojny do zadań wykonywanych na niskiej wysokości, między innymi do taktycznej pomocy wojskom lądowym po inwazji na Normandię. W takie maszyny było wyposażone 131. polskie skrzydło myśliwskie. Samolot w muzeum został niedawno pomalowany w barwy 308. dywizjonu "krakowskiego", w którego szeregach walczył cytowany na początku Tadeusz Schiele.

Dane techniczne:

* rozpiętość skrzydeł: 9,93 m
* długość: 9,54 m
* ciężar bojowy: 3402 kg
* prędkość maks. na wysokości 6705 m npm: 651 km/h
* pułap: 12 900 m
* maksymalny zasięg: 1580 km
* wznoszenie na wysokość 6000 m: 6,4 min


Za: Andrzej Morgała, "Polskie samoloty wojskowe 1939-1945", wyd. MON, Warszawa 1976

źródło : http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,42699,2162214.html

11 mar 2010

Alex Jones - Google i cenzura internetu

Nowy rodzaj cenzury internetu. Zakaz rozpowszechniania materiałów przeciwko "chronionej grupie" oszustów, kłamców, pedofilów, satanistów pod pozorem szerzenia "nienawiści"...

http://waldek1984.info/




Czy tylko o taka ostrożność tej największej na kuli ziemskiej korporacji chodziło ..? Wspólnie z Microsoftem "uzbrajają " sieć Chińską , kto następny USA , Unia Europejska , Australia ..??

Można się nie w pełni zgadzać z całością komentarza w wyżej zaprezentowanym filmie ale jedno nie ulega żadnej wątpliwości próby założenie nam "knebla netowego" zaczęły się na dobre ..

Proszę nie zapominać o fakcie który jest poza wszelkimi sporami że ..w ówczesnym świecie to nie rządy poszczególnych państw a wielkie korporacje takie jak "Google" , która jest tą największą z największych , mają ostatnie zdanie !

5 mar 2010

IPN a "gentlemeni" w togach ..

No to może i coś ze swego podwórka .. dotycząca opolskiego oddziału IPN-u , a jakże miło mnie przyjęto ..

Jakiś rok wcześniej złożyłem wniosek o możliwość uzyskania kopii teczki personalnej nijakiego płk. Juliana Urantówki , który to od 1971 do 1990 pełnił stanowisko komendanta WUSW ( Milicji Obywatelskiej) w Opolu.







płk . Julian Urantówka

Dla tych którzy nie kojarzą tego osobnika dodam również że to za "zasługi" w tłumieniu krwawych zamieszek na wybrzeżu w 1970-71 roku Kiszczak przeniósł go do Opola .

A jakże teczka w końcu przywędrowała z Wrocławia i to gdybym się nie upominał co jakiś czas, pewnie do tej pory by mnie nikt nie raczył o tym fakcie zawiadomić ..

Wcześniej miałem przyjemność kontaktu z bardzo otwartym i uczynnym pracownikiem i sam nie wiem co się stało gdyż kiedy ostatnio tam zawitałem ( 2 tyg. temu ) przyjął mnie zupełnie ktoś inny , chyba nowy pracownik bo wcześniej go tam nie spotykałem , równie miły ale ..jakiś taki dziwnie "uczynny" a z drugiej strony , jakby na poczekaniu "wynalazł" sposób formalny na to bym o kopiach typu ksero czy możliwości fotografowania któregoś z fragmentów po prostu zapomniał. To co mi wolno było to jedynie ręcznie sporządzić notatki lub cały odpis ..

Spojrzałem na owego jegomościa i zbaraniałem ..Ten zaś jak najbardziej w zgodzie z którymś tam podpunktem ustawy zapewnił mnie że póki nie będę dziennikarzem bądź nie dostarczę mu pisemnego oświadczenia że występuję w imieniu któregoś z nich ..nie mam szans na to o co się ubiegam ..

Szkoda tylko że pomimo tego że mój wniosek leżał od roku nikt nie zawiadomił mnie o tej "trudności" wynikającej z zapisów Ustawy ..

Tyle mojej radochy że miałem w ręku teczkę tego oprycha i łotra w jednej osobie odpowiedzialnego za niejedną śmierć na wybrzeżu. Chciałem ,dodam tak na marginesie, opublikować i jeśliby się to tylko udało, zamieścić całość z tych materiałów w jednym miejscu w sieci a tym samym by mogły stać się dostępnymi każdemu , kto byłby tym zainteresowany. W zgodzie zresztą z widniejącym na okładce akt napisem - "Jawne".

Odniosłem jednak wrażenie że w dalszym ciągu nad tymi łotrami rozciągają parasol ochronny inne łotry ci będący cały czas w ukryciu ...Przeważnie występujący na co dzień w togach , głoszący "nieomylność" w swych osądach ...

Czy myśmy za taką sprawiedliwość kiedyś karku nastawiali ?

Sprawa braci Kowalczyków

źródło : http://opole.gazeta.pl/opole/1,35102,2874196.html

1 mar 2010

1-03-1951 rocznica zamordowania 7 czł. 4 KEDYW-u żołnierzy formacji " Wolność i Niezawisłość "

Opole 1-marca- 2010 rok.

1 marca przypada rocznica stracenia przywódców IV Zarządu Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. W tym dniu w 1951 r. w więzieniu mokotowskim w Warszawie strzałami w tył głowy zostali straceni członkowie IV Zarządu WiN:

- Łukasz Ciepliński,
- Mieczysław Kawalec,
- Józef Batory,
- Adam Lazarowicz,
- Franciszek Błażej,
- Karol Chmiel
i Józef Rzepka.

Następnego dnia rano zwłoki pomordowanych umieszczono w trumnach i wywieziono z terenu więzienia. Do dziś nieznane jest miejsce ich pochówku.

źródło : Lech Kaczyński chce święta żołnierzy wyklętych





Uroczystość pod pomnikiem "Żołnierzy Wyklętych" w rocznicę stracenia 7 członków 4 Kedywu Podziemia Niepodległościowego żołnierzy formacji "Wolność i Niezawisłość" dokonanego w dniu 1 - 03-1951 roku przez zbrodniarzy komunistycznych i oprawców sowieckich i w tym żołnierzy LWP .


Cześć Ich Pamięci !



W imieniu prezydenta Opola przemawiał v-ce prez. Karbowiak ..




W uroczystości wzięli udział również członkowie "Klubu Gazety Polskiej w Opolu" ( na zdjęciu ) .