11 lut 2012

Samotność w tłumie czyli bio-maszyny w natarciu !



Czy Leming to bio-maszyna ?

Samotność to stan ducha , niewidzialna gołym okiem skorupa która odgradza nas od całej reszty . Czasem wybieramy ją z pełną świadomością bo tak nam wygodniej ,a niekiedy zaś wpadamy w nią mimowolnie. Są ludzie którzy nawet w zatłoczonym tramwaju czują się osamotnieni.

Towarzystwa szuka ten kto go w danym momencie potrzebuje. Także i ten ogłupiały i z frustrowany tłum gawiedzi szwendający się po polskich ulicach w pogoni za jakąś bliżej nieokreśloną utopią , kolejnym substytutem szczęścia. Jest pośród nich nie podobna do innych niejako od nowa stworzona warstwa społeczna , zupełnie nie przystająca do dotychczasowego wizerunku młodego mieszkańca Polski. To specyficzna społeczność. To społeczność ludzi "młodych wykształconych z wielkich miast", zdająca się na co dzień dominować we wszelkich przejawach życia społeczno gospodarczego teraźniejszej POlski. Chciałoby się o nich z dumą powiedzieć - oto nasza przyszłość. Czy aby tak jest na pewno.

Wychowani w duchu bezpardonowej walki o byt , nie zważają na takie czy inne stany ducha , mając w pogotowiu "dopalacz" bądź inny specyfik. Azymut jaki im przyświeca jest jeden i ten sam - wdrapać się i to za wszelka cenę na jak najwyższy szczebel drabiny pokarmowej. Ktoś może naiwnie zapytać , poco tyle zachodu. Ano właśnie po władzę moi drodzy , po władzę i pieniądze. To zaś wiąże się ze sztucznym nakręcaniem zapotrzebowania na tzw. ludzi sukcesu.

Jeszcze całkiem niedawno myślałem (o naiwności ty moja), że aby wyprowadzić ich z tego zaklętego kręgu wystarczy że uświadomimy im w czym tkwią i tą drogą odczarujemy ten cały ich bezsens pogoni za ułudą. Okazuje się , że mniej/więcej jednemu na milion udaje się zrealizować jakieś mniej lub bardziej chore marzenia w dodatku kosztem jakże wielu wyrzeczeń , nierzadko ci w jakiś sposób spełnieni dochodzą do celu po trupach swoich pobratymców (przeciwników). Jak widać to ich najbardziej podnieca. To okazuje się być największym z afrodyzjaków z dotychczas odkrytych przez człowieka. W ich świecie jedyną najbardziej pożądaną zasadą jest właśnie - brak jakichkolwiek hamulców czy zasad. Innymi słowy - pełnia wolności - wszystkie chwyty dozwolone. Osobiście nie mam nic przeciw zdrowo pojętej rywalizacji w różnych dziedzinach działalności człowieka , na przestrzeni wieków okazała się ona swego rodzaju kołem zamachowym na drodze postępu ludzkości. Ale wszystko mieć powinno jakieś swoje granice. W tym przypadku chodzi też o granicę człowieczeństwa.

Zastanówmy się zatem czy takie za przeproszeniem zwierzę w ludzkiej skórze , taki dajmy na to osobnik o cechach "australopiteka" ma jeszcze coś wspólnego z człowiekiem w pełnym tego słowa znaczeniu ? Czy to jeszcze jest człowiek czy już raczej bio-maszyna? Czy taki nazwijmy go podmiot prawny ma jeszcze duszę , czy jako samiec alfa kierując się wyłącznie cynizmem potrafi odczuwać coś więcej ponad nienawiść do innego członka społeczności (stada) ? Czy w dossier takiego osobnika jest jeszcze miejsce na uczucia wyższego rzędu?

Zastanawiałem się jakiś czas temu nad tym wszystkim i doszedłem do jednego podstawowego wniosku. Naiwnie sądziłem do tej pory że te istoty nazywane pospolicie lemingami- są po prostu zagubionymi duszyczkami błąkającymi się po świecie w poszukiwaniu jakiegoś wyraźnego celu swego istnienia , że te poczciwe istoty wystarczy uświadomić w kwestii czynienia dobra i zła a staną się na powrót patriotami miłującymi przede wszystkim swoją ojczyznę , utożsamiając się przy tym z jej dziejami , czcząc naszych wspólnych przodków , na co dzień zaś zabiegając o Jej dalszą pomyślność. Że w końcu staną się na powrót w pełni wartościową tkanką naszego narodu.

Dziś przyznaję że byłem w wielkim błędzie a poniekąd i w zaślepieniu. Otóż osobnika z tak "zaprojektowaną psychiką" nie sposób inaczej "odkręcić" czy jak kto woli - wyprostować niż przez zastosowanie swego rodzaju "terapii szokowej". Inną kwestią jest to na ile taka "kuracja" jest skuteczna i czy w ogóle opłaca się takie koszta w przyszłości ponosić by odzyskać jedną czy drugą zagubioną duszyczkę.

W moim przekonaniu skoro potencjalne "leczenie" okaże się nieskuteczne wówczas to lepszą opcją dla przyszłości mojego narodu będzie pozbycie się tej części "ciała" objętej gangreną (zgnilizną) niźli narażać cały organizm na utratę życia. Mówiąc dosadniej należy ich pozostawić samym sobie , pilnując przy tym by więcej szkód państwu polskiemu nie wyrządzali. Istnieje duże prawdopodobieństwo , że prędzej czy później te osobniki pozagryzają się nawzajem.

Kończąc mam też taką nadzieję , że zostanę należycie zrozumiany , przede wszystkim zaś przez tę część młodszego pokolenia Polaków , którzy odcinają się zdecydowanie od tej patologi i którym to nie po drodze z takimi osobnikami o których wspominam w tym artykule. Mam też i taką cichą nadzieję że to Ci wartościowsi z nich , zadecydują o naszej przyszłości.



"Andruch" /Klub GP w Opolu /
http://andruch.blogspot.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz