"Zbliża się 13 grudnia. Kaczyński zwiera szeregi i zarządził powszechną mobilizację swoich leśnych i miejskich band. W grudniową noc ruszą one na Warszawę, aby przeprowadzić planowaną od dawna noc długich dziobów. Na szczęście rewolucyjną czujność zachował tow. Stefan Niesiołowski, który szczerze, prosto, po partyjnemu powiedział w Faktach po Faktach: "To podpalanie Polski". Natomiast aktyw dziennikarski w postaci ob. Justyny Pochanke w prostych słowach zaapelował do mas robotniczych: "Trzeba być sprawnym strażakiem!"
Na szczęście lud pracujący miast i WSI nie śpi! Nie śpi również Partia, która już poczyniła kroki by najazd kaczystów na Warszawę nigdy się nie powtórzył. Oto w pierwszych dniach listopada prezydent Warszawy tow. Gronkiewicz-Waltz podpisała specjalny list intencyjny z władzami PKP, który pozwoli na cztery lata wprowadzić na terenie całej stolicy stan remontu kolejowego. Dworce Zachodni, Centralny i Wschodni zostaną zamknięte, a pasażerowie będą kierowani na dworzec w Gdańsku. Kaczyzm ani nie przejdzie, ani nie przejedzie! Lud Warszawy już zaciera ręce z radości. Ale Partia jest skromna, dlatego też z tak dobrą nowiną media Polski Ludowej czekały do zakończenia wyborów. By żyło się lepiej! By żyło się lepiej wszystkim!"
źródło : https://www.youtube.com/watch?v=Z3MucgbrJbk
Po tej sporej dawce humoru czas powrócić do sedna sprawy a mianowicie chciałbym od siebie dodać słów kilka uzasadnienia , dlaczego pomimo możliwości skorzystania z darmowego przejazdu do W-wy , tym razem z takowego nie skorzystam . Nie wybieram się na wspomniany marsz z uwagi na okoliczności poprzedzające zapowiadane wydarzenie . Mam na myśli cały ten (cyrk) żenujący spektakl medialny związany z wyborami samorządowymi w którym prócz PKW uczestniczyły po części niemalże wszystkie partie polityczne biorące udział w wyborach . Tak prorządowe jak i opozycyjne . Bo jak inaczej można by potraktować uczestnictwo w II turze głosowań wiedząc wcześniej o lawinowo napływających zgłoszeniach niemalże z całego kraju , informujących , delikatnie powiedziawszy, o wszelkich możliwych nieprawidłowościach zaobserwowanych podczas I tury wyborów począwszy od komisji wyborczych aż po samą PKW . Doskonale ujęła to Ewa Stankiewicz w publikacji /tutaj/ , która była zarazem polemiką do wcześniej zamieszczonego tekstu autorstwa red. Joanny Lichockiej /tutaj/. Naprawdę warto przeczytać oba teksty , chociażby po to by dowiedzieć się niejako z pierwszej ręki o co toczy się spór , tym razem po prawej stronie sceny politycznej . Z udziałem także i blogosfery .
Oto fragment tekstu zaczerpnięty z polemicznego artykułu autorstwa pani Ewy Stankiewicz :
"Tak samo teraz powziąwszy wiedzę na temat fałszerstw wyborczych oraz całkowitej bierności prezydenta Polski odpowiedzialnego za nominacje sędziów PKW uważałam, że trzeba krzyczeć. Tak właśnie: krzyczeć. Jeszcze parę lat temu można było spokojnie dyskutować, polemizować… Nasz pokojowy protest był słabym wołaniem na alarm wobec gigantycznego zagrożenia państwa. To jest moja subiektywna ocena z którą nie musisz się zgadzać, ale postaram się przytoczyć argumenty. Na podstawie wiedzy którą zgromadziłam przez ostatnie lata zajmując się tematyką fałszerstw wyborczych mogę powiedzieć że:
1. W Polsce wybory fałszuje się od lat.
2. Jest przyzwolenie sądów na fałszerstwa wyborcze. Tylko znikomy procent ewidentnych fałszerstw trafia na wokandę sądową, a już tylko promil z nich kończy się wyrokami skazującymi zawsze bardzo łagodnymi i uznającymi niezgodnie z prawdą że fałszerstwo to nie miało wpływu na wynik wyborów.
3. Wybory fałszuje się na dwóch poziomach. Na poziomie lokali wyborczych na wiele sposobów, najczęściej poprzez zaufane komisje, unieważnianie lub “dosypywanie” głosów, czy też najprościej poprzez nieuczciwe sortowanie głosów. Jednak ostateczne wyniki wyborów są kształtowane za pomocą fałszerstw na poziomie systemu komputerowego, który jest całkowicie poza kontrolą społeczną i w rzeczywistości całkowicie poza możliwością weryfikacji ze stanem faktycznym, czyli z kartami do głosowania.
4. W praktyce nie ma najmniejszych szans, by porównać głosy na papierze z wynikami systemu komputerowego. W skali kraju nigdy to się jeszcze nie zdarzyło, choćby ze względu na konieczność zgody sądu (niemal zawsze odmowa) aby zgromadzić w jednym miejscu karty do głosowania z poszczególnych regionów. Karty są niszczone po 30 dniach.
5. Nikt nie prowadzi poważnej centralnej bazy fałszerstw wyborczych (wiem co mówię, szukałam również w partiach opozycyjnych)"
/źródło : "http://wpolityce.pl/polityka/225020-ciesze-sie-ze-jestescie-normalni-ja-uwazam-ze-juz-trzeba-krzyczec-polemika-z-joanna-lichocka"/
Czy po tych powyżej zacytowanych a trudnych do obalenia stwierdzeniach należy w dalszym ciągu szukać rozwiązań na drodze konsensusu z tą nieprzebierającą w iście zbójeckich środkach władzą , która to uczyni niemalże wszystko by za wszelką cenę w dalszym ciągu móc utrzymać się przy "korycie" .
"musztarda po obiedzie" ...
W moim odczuciu ów wspomniany marsz miałby sens jedynie wówczas gdyby odbył się w ramach protestu tuż po zmanipulowaniu I-ej tury wyborów . Byłby to przejaw sprzeciwu obywatelskiego przeciwko łamaniu zasad demokracji. Wówczas to należało wykorzystać wzburzenie szerokich mas społecznych gdy była po temu stosowna pora a nie w miesiąc po zdarzeniu jak już przysłowiowa para uszła spod "gotującego" się kotła a miejsce dawnego uzasadnionego wzburzenia wypełniła frustracja , gorycz bądź zniechęcenie do jakichkolwiek dalszych działań w tym kierunku. Mówiąc wprost: źle dobrane lekarstwo podane w dodatku nie w porę , miast zwalczać potencjalną chorobę , poczyni jedynie szkody i spustoszenie w organizmie ciężko chorego pacjenta. I oby tylko na tym się to skończyło. Ten obecnie zapowiadany (a mocno spóźniony) marsz , to dla mnie taka właśnie przysłowiowa "musztarda po obiedzie" ...
"Andruch" z Opola
/http://andruch.blogspot.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz