9 wrz 2009

Prof. Bogusław Wolniewicz o europejskim Dekalogu i nowym Jahwe

Fragment wykładu prof. dr hab. Bogusława Wolniewicza zatytułowanego "Słowo "godność" w propagandzie politycznej XXI wieku", wygłoszonego w dniu 24.01.2009 z okazji sympozjum naukowego "Oblicza Słowa" w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu.

Prof. dr hab. Bogusław Wolniewicz: Słowo "godność" w propagandzie politycznej XXI wieku (fragment)




Nowa władza totalna świecko-duchowa naszykowała już nawet nowy Dekalog - godnościowy, rzecz jasna. Jest nim sławetna Karta Praw Podstawowych, którą chce się narzucić narodom Europy przez w istocie swej antyeuropejski Traktat Lizboński. Pierwszy artykuł tej Karty obwieszcza: "Godność człowieka jest nienaruszalna".

Cały ten quasi-Dekalog jest utrzymany w tej nowej tonacji godnościowo-roszczeniowej, w przeciwieństwie do prawdziwego Dekalogu, którego tonacja jest powinnościowo-poddańcza. Poddańcza - w sensie poddania się woli Bożej. Ale takie poddanie się tej woli Bożej obraża jakoby nowe wyobrażenia o ludzkiej godności. Powiadają dziś: Człowiek jest panem świata. Dżu-cze, jak to po koreańsku wyrażał Kim-Ir-Sen.

Pytałem kiedyś Koreańczyków, rozmawiałem z nimi po rosyjsku: Czto takoje oboznaczajet u was dżu-cze. Odpowiedzieli: chazjain mira, czyli gospodarz wszechświata Dżu-cze. A jak sam słyszałem to powtórzone w grudniu 2001 roku przez Jerzego Buzka, juz wtedy nie był premierem, po polsku, Buzek powiedział: "Człowiek jest gospodarzem świata".

On, Buzek, to wie...

Co więcej, proszę Państwa, Buzek to Buzek, to samo usłyszałem niedawno w Radiu Maryja od jakiegoś pomylonego teologa katolickiego spod znaku Theillarda de Chardin, gdzie on powiedział wprost, parę miesięcy temu: "Kosmos należy do człowieka". Nie do Boga, do człowieka.

Całe to megalomaństwo ma jeden prosty cel - sławi się pod niebiosa godność człowieka ogłasza się go za gospodarza wszechświata po to, by on sam wszedł bez oporów w przygotowane mu po cichu chomąto.

Nowy godnościowy Dekalog musi mieć oczywiście swojego Jahwe - tego, który swojemu ludowi powie: Szema, Israel, adonai eloheinu, adonai ehod. Słysz, Izraelu, Pan twój Pan jeden jest. I nowego Jahwe już mamy, naturalnie też w nowej, humanistycznej postaci - jest nim Europejski Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu oraz jego sędziowie, to jakby rzekł Bolesław Prus - chodzące obrazy Boga na ziemi.

Od tego Trybunału, jak od Jahwe, nie ma odwołania. W szczególności to on jest naczelnym nadzorcą artykułu 21. owych Praw Podstawowych. A ten art. 21 to jest sam cymes tej karty - artykuł kluczowy w swej kagańcowości. Proklamuje on - tak się to tam mówi - zakaz wszelkiej dyskryminacji. Oto jego tekst in extenso - Państwu tu cytuję teraz, posłuchajcie sobie uważnie tego zakazu wszelkiej dyskryminacji i zastanówcie się, w jaką to stronę wskazuje:
Art. 21. "Zakazana jest wszelka dyskryminacja ze względu na płeć, rasę, kolor skóry, pochodzenie etniczne lub społeczne, cechy genetyczne, język religię lub światopogląd, poglądy polityczne lub wszelkie inne, przynależność do mniejszości narodowej, majątek, urodzenie, niepełnosprawność, wiek lub o r i e n t a c j ę s e k s u a l n ą .

Pytam: komu ma to wszystko być zakazane? Odpowiedź leży na dłoni: NAM, bo to przecież prawo najwyższe, nowy Dekalog, uświadomcie sobie Państwo, czym jest ten art. 21, który chcą nam wtrynić razem z Traktatem Lizbońskim.

Co więcej - to jest dopiero clue całej sprawy, tych tak zwanych Praw Podstawowych - co więcej, prawo to, jak prawo boskie, ma być już ręką ludzką nietykalne. Zawarowano to w samej owej Karcie. I artykuł ostatni, 54. stanowi - tego posłuchajcie, Państwo, jeszcze uważniej - cytuję:
"Żadnych postanowień tej Karty nie wolno interpretować jako przyzwolenia na jakąkolwiek próbę uchylenia lub ograniczenia któregokolwiek z uznanych w niej praw i wolności".

Nie wolno, na jakąkolwiek próbę uchylenia...

Co to znaczy? Znaczy, że samą tą Kartą, tym prawem najwyższym, zabrania sie cokolwiek w niej zmieniać, albo nawet podejmować jakiekolwiek działania do tego zmierzające. Któż mógłby ją zmienić? NIKT. Bo skoro to prawo najwyższe, w swej boskiej doskonałości nietykalne, to z założenia żadne niższe zmienić go przecież nie może. Karta Praw nadzorowana jest jedynie przez Trybunał w Luksemburgu, który ma stać... i ta Karta, ma stać po wieki wieków, in secula seculorum, jako nowy Dekalog. To mówi art. 54. tej karty wyraźnie, wprost, tylko w takim żargonie prawniczym trochę. Więc zakazanych tam poglądów, które przed chwilą wyliczyłem, nie wolno wyznawać publicznie, bo w świetle art. 21. to przestępstwo. Jak choćby tzw. kłamstwo oświęcimskie.

Lizbońskiej Karcie Praw łatwo można nadać stylizację starotestamentową, za Jahwe podstawiając tam Trybunał Luksemburski. Na przykład tak... Ja się tutaj nie naigrawam z Dekalogu, ja tylko chcę Państwu uświadomić, w jakim kierunku to wszystko idzie... Na przykład tak: Jam jest Pan, Trybunał Twój, którym cię wywiódł z ziemi dyskryminacji i rasizmu, z domu niewoli. Pierwsze: nie będziesz miał trybunałów cudzych przede mną. Drugie: nie będziesz się odwoływał od Trybunału, Pana swego nadaremno...

Proszę Państwa, Państwo się śmieją, a w tym naprawdę nie ma ani krzty czegokolwiek zabawnego. Czy nie wieje w Was z tego grozą, tylko czymś zabawnym? Chyba... ja nie wiem, może ja to niedobrze wykładam i nie potrafię tej grozy przekazać, ale ja to czytam z przerażeniem... Trzecie: Pamiętaj, abyś dzień Holocaustu święcił. Czwarte: Czcij wszystkich obcych i odmiennych, aby ci się powodziło na ziemi. Piąte: Nie zabijaj żadnego mordercy. I tak dalej.

Humanistyczna gadanina o godności, to jest wehikuł, na którym jadą ci, co chcieliby zdławić już nie tylko wolność słowa, lecz i myśli.

źródło : http://suwerennosc.blogspot.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz